Tuesday, June 5, 2007

"....oto
narodziłam się
z dniem
jestem
kocham
cierpię..
marzę
kłócę się
z prawdami
i kłamstwami
życia
kolejne bezsenne
noce umierają
zabierając mnie
w podróż
ku krainie
o której
marzyłam..."


...Nie wiem...nie rozumiem..nie mogę pojąć co się od kilku dni ze mną dzieje...??Czuję się szczęśliwa,jestem wesoła,cieszą mnie najdrobniejsze rzeczy..mam w sobie tyle energii,że mogła bym góry przenosić...Nic nie sprawia mi trudności..Czuję się tak jakby ktoś dał mi nowe życie,nową wiarę w ludzi...
Przecież jeszcze do niedawna chciałam zniknąć z powierzchni ziemi,myślałam, że świat mi się zawalił,że nie mam dla kogo żyć..
A w tym momencie mogę tylko powiedzieć "chwilo trwaj.."
Czyja to zasługa,czy ktoś mi może to wytłumaczyć..??

2 comments:

Unknown said...

Co tu duzo mowic.. kazdy ma lepsze i gorsze dni Justynko, ale Twoje to juz byla przesada:) zreszta wiesz bardzo dobrze co ja o tym wszystkim mysle wiec nie bede sie powtarzac bo i tak mi sie nie chce hahaiha :) napisze tylko krotko moje motto zyciowe ktorego trzymam sie jak liny nad przepascią..
"Najbardziej straconym dniem jest ten, w którym się nie śmiałeś."

Anonymous said...

proponuje nie marudzić: dają, to brać, biją - uciekać ;)

trafiłaś na szczyt sinusoidy nastroju, a więc to wykorzystaj ;) pozdrawiam :)