Na lipę
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Wstałam dzisiaj rano mając tę fraszkę w głowie. Potem spojżałam przez okno ,a tam przywitało mnie piękne słoneczko i bernardyn sąsiada wygrzewający się na nim w ogrodzie. Na drzewach piękne,czerwone czereśnie, woda falująca spokojnie i ludzie którzy dopiero zabierają się za swoje codzienne obowiązki. W srodku poczułam taki spokój i jednocześnie pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Poczułam zapach dzieciństwa,wróciły wspomnienia wakacji...beztroska,zabawa...
No comments:
Post a Comment